Wczoraj odbył się II YARN Meeting w Łodzi.
W pierwszym spotkaniu
nie mogłam wziąć udziału, ale gdy tylko pojawiła się informacja o drugim,
czułam, że muszę tam być. Planowałam szaleńczy wyścig ulicami Pabianic i Łodzi,
w godzinach szczytu czyli po pracy. Wyobrażałam sobie slalom między korkami i
rozkopami (obecnie trasa, którą pokonywałam w 0,5h, trwa od 1 do 1,5h). Aż w
środę tuż przed końcem pracy mnie olśniło – przecież mogę wziąć wolne i
spokojnie dojechać. Byłam z siebie taka dumna, a cały dzień zastanawiałam się
jak to będzie.
Ponieważ ostatnio szydełkowałam i robiłam na drutach w
liceum, postanowiłam się nie wygłupiać i wzięłam odłożony gdzieś miesiąc temu
hafcik krzyżykowy. Mimo to dziewczyny przyjęły nie bez problemów :D
Moja intuicja mnie nie zawiodła. Był to bardzo fajnie
spędzony czas. Poznałam kreatywne dziewczyny, którym po prostu się chce.
Zaskoczyłam się trochę ilościami technik. Przygłuchłam ;P.
Dzisiaj czuję się taka napełniona energią twórczą. Może trochę
bardziej ośmielona pomysłami, co by tu zrobić i czego spróbować. Naprawdę
polecam. Więcej szczegółów na blogu głównego Mózgu całej tej operacji.
Pozdrawiam i do następnego spotkania
Magda
Oj fajnie było-to prawda:)Fajnie było Cię poznać tym bardziej,że z Pabianic jesteś...byłaś:)
OdpowiedzUsuńmnie również miło Cię poznać. Taki trochę patchwork miejscowości dzięki temu powstał :) A jak już będziesz mieszkała w Pabianicach i będziesz miała problem z dostaniem się na yarn meeting to może wybierzemy się razem
OdpowiedzUsuńNo pewnie:)Możemy wtedy razem jeździć-zawsze raźniej:)
OdpowiedzUsuń