Stało
się to wszystko w następującej kolejności:
Koleżanka
powiedziała mi, że obejrzała film, gorszy niż Zmierzch – „Dary Anioła. Miasto
Kości”. Widziałam w kinach plakaty, ale jakoś mnie nie zaintrygowały, nawet nie
przeczytałam streszczenia. Kojarzyłam jedynie aktora – Jamie’go Campbell Bower właśnie z roli w
Zmierzchu.
Różne
romantyczne gnioty opisywane są jako podobne do Zmierzchu (chyba ze względu na
chęć sukcesu finansowego) i tyle razy usypiałam na nich, więc postanowiłam, że
obejrzę wierząc, że tym razem nie popadnę w szał.
Obejrzałam
i … nic. W filmie dużo się działo, aktor dużo fajniejszy, ale żeby coś zwiastowało najgorsze –
nie.
Następnego
dnia pomyślałam: obejrzę sobie jeszcze raz te fajniejsze sceny i tym sposobem zaliczyłam
oglądanie nr 2 w całości. Tak się zaczęło notoryczne wracanie do filmu (co u
mnie nie jest jakąś nowością jeśli film mi się podoba). Sama nie wiem co mi się
tak naprawdę podoba, ale zakończenie spowodowało, że zaczęłam szukać.
Dowiedziałam się, że w przyszłym roku będzie druga część filmu, że oparte jest
to na książkach, które początkowo miały być trylogią, a teraz są podwójną
trylogią, gdyż właśnie również w przyszłym roku odbędzie się premiera kolejnej
części książki.
Zaczęłam
się bać. Tyle książek, to przecież szansa na tasiemiec i to gorszy niż
Zmierzch, bo o ileż dłuższy.
Nie
wytrzymałam i postanowiłam, że w ciemno kupię
wszystkie dotychczas wydane części. Zaczęłam je czytać tydzień temu.
I tak oto
wracamy do teraźniejszości. W sobotę czytałam do 3 rano, wiedząc, że pobudka
nastąpi najpóźniej o 8. Nie mogłam się oderwać. Pozy jakie przybierałam przy
czytaniu były iście cyrkowe. Boli mnie chyba każda kostka, którą przygniatałam
lub wysiedziałam podczas czytania. Ale wszystko to rekompensuje treść. Dzieje się
dużo, nie ma głupich rozmyślań bohaterów, choć teraz pewnie poddałabym to
analizie i pewnie by mi nie przeszkadzały.
Gdy czytałam trzeci tom miałam łzy w oczach, ręce mi drżały i co chwilę
powtarzałam „ja pierdzielę”. Serio nie ma co ukrywać, wciągnęłam się bez
reszty. Właśnie czytam 4 tom. Staram się to zrobić na spokojnie. Zyskać
dystans. Mąż się ze mnie śmieje, ze znów jakąś grafomańską powieść torturuję,
ale co zrobić kiedy tak lubię historie miłosne :D.
A
oto co można przeczytać o książkach w Empiku:
„Dziewczyna
ze skłonnością do wpadania w tarapaty, wampir, który zmaga się ze swoją mroczną
naturą, półanioł, pogromca demonów. Połączyła ich miłość i walka, dzieli ich
wszystko. Razem wkraczają do Miasta kości…”
„Clary
Fray chciałaby, żeby jej życie znowu stało się normalne. Ale czy cokolwiek może
takie być, skoro dziewczyna jest Nocnym Łowcą, zabijającym demony, jej matka
została magicznie wprowadzona w stan śpiączki, a ona sama nagle zaczyna widzieć
mieszkańców Podziemnego Świata – wilkołaki, wampiry, wróżki…”
„Pośród
chaosu wojny Nocni Łowcy muszą zdecydować się na walkę u boku wampirów,
wilkołaków i innych Podziemnych… albo przeciwko nim. Tymczasem Jace i Clary też
muszą podjąć ważne decyzje. Czy mogą pozwolić sobie na zakazaną miłość?”
Zatem
w szale przedświątecznych porządków polecam.
hmmm..może i ja się skuszę, wieczory dłuugie, pozdr Magda:)
OdpowiedzUsuń