Cześć!
Tak, tak. Dobrze czytacie. Rozpoczęłam haft "wielkopowierzchniowy". Zapragnęłam się zmierzyć z dużym formatem po ostatniej wystawie haftu w Łodzi. Poczułam nieodpartą potrzebę wyszycia kolosa, a co najważniejsze znalazłam również odwagę by go zacząć.
Długo zastanawiałam się nad wyborem wzoru. O ile przy wyborze małych form nie mam takich problemów (bo zawsze można schować hafcik do szuflady, kiedy przestanie mi się podobać), o tyle nie chciałabym, aby tyle lat pracy kurzyło się potem na strychu. Wybrałam zatem kosmos (bo mnie fascynuje), a konkretnie fragment Jowisza i jego księżyc.
Wyszywam wolno. Nawet bardzo wolno, bowiem prace nad tym fragmentem, który widać na zdjęciu zaczęłam we wrześniu 2017 r. Początkowo szło mi sprawnie, ale przy 18. użytym kolorze brązu i braku jakichkolwiek oznak wyłaniania się czegokolwiek wymiękłam i odpuściłam haft na dłuższy czas.
Dla ułatwienia pracy nad haftem po raz pierwszy używam żyłki, która ma zapobiec pomyłkom w liczeniu i stosuję autorską metodę parkowania nitek ;). Obejrzałam chyba miliard poradników na temat tego, jak to z tym parkowaniem najlepiej zacząć, ale uznałam, że nie ma co się tego kurczowo trzymać i wyszywam tak, jak mi wygodnie.
Z danych technicznych napiszę jeszcze, że skończony obraz ma mieć 525
na 489 krzyżyków. Wzór rozpisany jest na 42 stronach, choć na tych
ostatnich jest tylko "kilka" krzyżyków. Do jego wyszycia powinno się
użyć 90 kolorów mulin. Skończony haft powinien wyglądać tak:
zdjęcie ze strony heavenandearthdesigns.com
Na dziś to wszystko. Pozdrawiam Was serdecznie!
Magda